Moje, mojsze, najmojsze!
Tak to sobie tu wróciłam, bo w sumie zachciało mi się popitolić, a właściwie postukać w klawiaturę. Subiektywnie dla siebie, z dystansem do świata. Moje, mojsze, najmojsze – że co? A no bo jakoś w grudniu wymyśliłam sobie, że skoro tak loffciam kotełki (kiedyś nagram i wrzucę tutaj szczękościsk, jaki mnie dopada, gdy widzę małe kociaki), ale nie stać mnie jeszcze na wystawowo-hodowlanego ragdolla, to … Czytaj dalej Moje, mojsze, najmojsze!